Późniejszy wzrost stóp w USA

Nastroje na rynkach w ostatnich dniach kreowały głównie wypowiedzi bankierów centralnych oraz dane z USA. Ponadto inwestorzy mogli analizować najnowsze projekcje MFW oraz wydarzenia związane z Grecją. Natomiast złoty w relacji do euro kończy tydzień blisko poziomów otwarcia.

Podwyżka stóp najwcześniej we wrześniu

Miniony tydzień obfitował w wiele wydarzeń. Dostaliśmy solidną porcję danych makroekonomicznych, nowe projekcje wzrostu PKB dla światowej gospodarki przygotowane przez MFW czy szereg wypowiedzi członków Rezerwy Federalnej. To wszystko było „okraszone” informacjami z Grecji i zabawnym incydentem z posiedzenia EBC.

Uwagę inwestorów głównie jednak przykuwały odczyty zza oceanu i wypowiedzi kluczowych przedstawicieli Rezerwy Federalnej. Dane makro USA, który miały odbić po zimowym spowolnieniu, nadal są niezadowalające. Poniżej konsensus były odczyty sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej. Bardzo słabo wypadły także inwestycje w sektorze nieruchomości, a także minimalnie wzrosła ilość zasiłków dla bezrobotnych.

Nie są to na pewno dane, na które czekają przedstawiciele Fedu. Zresztą dość szybko mogli się do nich odnieść kluczowi w obecnym rozdaniu członkowie Rezerwy Federalnej. Z wypowiedzi Dennisa Lockharta oraz Stanleya Fischera wynika, że obecnie amerykańska gospodarka nie jest wystarczająco silna, by rozpocząć cykl zacieśniania polityki monetarnej. W tym momencie można więc oczekiwać, iż najwcześniej pierwszą podwyżkę zobaczymy we wrześniu, podczas gdy jeszcze kilka tygodni temu mówiono o przedziale czerwiec-wrzesień.

Fakt ten spowodował dość wyraźne osłabienie się dolara amerykańskiego i wzrost EUR/USD mimo ciążących nad wspólną walutą kwestii związanych z Grecją. Głowna para waluta testowała w piątek 1.0850, by potem spaść po nieco wyższych odczytach inflacji z USA poniżej 1.0800.

Pozostałe wydarzenia były już jedynie tłem dla sygnałów zza oceanu. Wymieniona już kwestia Grecji jest w coraz szerzej odbierana jako rozgrywki polityczne i to zarówno wewnątrz Hellady, jak i strefy euro. Choć niekontrolowane opuszczenie wspólnej waluty byłyby szkodliwe dla obu stron to jednak Ateny mają zdecydowanie więcej do stracenia i to najprawdopodobniej rząd premiera Tsiprasa ustąpi „za pięć dwunasta”.

Obiciu na EUR/USD pomogły także nowe projekcje PKB przygotowane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW). Zrewidowano w dół oczekiwania wzrostu w USA (0.5 punktu procentowego do 3.1%), a podwyższono w strefie euro do 1.5% (o 0.3 punktu procentowego).

Niewiele merytorycznej uwagi przykuło natomiast posiedzenie EBC. Mario Draghi był zadowolony zarówno z rozwoju sytuacji w strefie euro, jak i przebiegu skupu aktywów. Dobre humoru nie popsuło mu również wskoczenie na biurko jednej z aktywistek ruchu feministycznego.

Reasumując, scenariuszem bazowym pierwszej podwyżki stóp procentowych za oceanem powinien być wrzesień. Od danych makro z USA będzie zależeć czy ten termin się utrzyma, czy też będziemy przesuwać się w kierunku grudniowego posiedzenia. Oczywiście im późniejsza perspektywa zacieśnienia monetarnego w Stanach tym szanse na spadki dolara większe

Rada bagatelizuje spadki EUR/PLN

Kurs złotego przez cały tydzień kształtował się blisko granicy 4.00. Główne wydarzenie tygodnia, czyli posiedzenie RPP, nie przyniosło żadnego przełomu. Prezes Belka, zgodnie z oczekiwaniami, starał się nie odnosić bezpośrednio do ostatnich spadków EUR/PLN. To stosunkowo szybko powinno przywrócić pozytywne nastroje na krajowej walucie.

Niewykluczone, iż stałoby się to jeszcze w tym tygodniu, gdyby nie pozytywna opina węgierskiego banku centralnego o projekcie przewalutowania walutowych kredytów konsumpcyjnych. Ta kwestia poza realnym popytem na waluty przypomniała o tym temacie również na krajowym rynku. Osłabienie forinta o półtora procenta popsuło więc nastroje także na PLN.

W kolejnych dniach rynek prawdopodobnie zapomni o Węgrzech i skupi się między innymi na danych z krajowej gospodarki. Publikacje produkcji przemysłowej (szacunki: +7.2%) oraz sprzedaży detalicznej (konsensus: +1.6%) powinny „uklepać” złotego w granicach 4.00 PLN za euro i dać możliwość do dalszej aprecjacji w momentach poprawy sentymentu globalnego.