Złoty może nadal tracić

Negatywne oddziaływanie Chin nadal ciąży nad rynkami bazowymi oraz nad złotym. Oznacza to, że złoty może nadal tracić. Ekonomiści nie wykluczają dojścia do poziomi 4,27 na euro-złotym. Rynek obligacji znajduje się w lekkim marazmie i czeka na uspokojenie się nastrojów.

"Czynniki, które spowodowały w ostatnich dniach wybicie się w górę pary EUR/PLN są nadal aktywne. Mam tu na myśli przede wszystkim Chiny, które rzutują obecnie dość mocno na globalną gospodarkę. Do końca tygodnia należy liczyć się z tym, że ten negatywny sentyment może się utrzymać, co zaś może przełożyć się na lekkie osłabienie złotego. Do weekendu pozostały jeszcze dwie sesje i być może złoty będzie testował swój poziom wsparcia na 4,27 za euro. W krótkim terminie poziom oporu dla złotego to okolice 4,19-4,20 za euro." - powiedział PAP Rafał Uss, diler walutowy z Raiffeisen-Polbanku.

Uss dodał, że w środę widać było dużą wahliwość na parze dolar-złoty.

"Euro-złoty był dziś dość stabilny. Natomiast duże zmiany obserwowaliśmy dziś na parze dolar-złoty. To efekt umocnienia dolara do euro. Euro-złoty spadł z 1,15 na 1,1350. Była to raczej korekta poprzednich ruchów" - powiedział Uss.

"Na EUR/PLN zmienność była niewielka, kurs przesunął się z 4,2450 na 4,23" - dodał.

RYNEK DŁUGU CZEKA NA USPOKOJENIE

Ekonomiści oceniają, że na rynku długu panuje niepewność, co przekłada się na ograniczony handel.

"Duża zmienność z poniedziałku i wtorku powstrzymuje inwestorów przed odważniejszymi decyzjami. Kilka dni stabilizacji, które mogą teraz nadejść, może pomóc nieco aktywności. Mamy nadzieje, że te paniczne ruchy na rynku już są za nami. Czas będzie teraz pozytywnie wpływał na sytuację" - powiedział PAP Marek Kaczor, diler SPW z banku PKO BP.

"Mieliśmy okres dużej zmienności, to teraz mamy okres dużej ostrożności" - dodał.

Kaczor ocenia, że polski rynek obligacji w środę poruszał się w ślad za rynkami bazowymi.

"Sytuacja była dziś zmienna, ale przez cały dzień zachowywaliśmy się tak jak rynki bazowe. Do południa, czyli momentu do którego bundy rosły, u nas ceny szły w górę. Widać było obecność na rynku inwestorów zarówno krajowych jak i zagranicznych. Natomiast w godzinach popołudniowych niemieckie papiery zaczęły tracić, więc i u nas sentyment się odwrócił, a ceny +zawróciły+" - dodał Kaczor.