"Banki wcale nie stracą na ratowaniu frankowiczów, znowu ich oskubią"

\

Kilka dni temu Związek Banków Polskich ogłosił program ratowania zadłużonych w frankach szwajcarskich. Jednym z jego punktów jest stworzenie funduszy stabilizacyjnych, dzięki czemu banki miałyby przejąć od klientów ryzyko walutowe w razie, gdyby szwajcarska waluta umocniła się powyżej 5 zł. Po przekroczeniu tego poziomu to bank będzie dopłacał do raty kredytowej, ale tylko do poziomu 5,33 zł za franka. Jeśli szwajcarska waluta będzie się dalej umacniała, bank już więcej nie dopłaci, zatem zdjęcie ryzyka walutowego z klienta jest tylko częściowe.

W zamian klient podpisze cyrograf, że jeśli frank z kolei spadnie do poziomu 3 zł, automatycznie przewalutuje swój kredyt na złotówki.

Banki twierdzą, że ta pomoc będzie je kosztować w najbliższym czasie między 300 a 600 mln zł, a w ciągu 10 lat nawet 3,5 mld zł.

Tymczasem Jacek Maliszewski, analityk rynku walutowego, wieloletnie trader i główny ekonomista Alpha Financial Services  twierdzi, że to nie prawda. Na spotkaniu z inwestorami podczas konferencji Wall Street w Karpaczu udowadniał, że banki nie poniosą żadnych kosztów, a jeszcze na tej operacji zarobią. To dzięki opcjom walutowym, które kryją się za rozwiązaniem proponowanym przez Związek Banków Polskich.

Opcje uratują banki

- Gwarantowanie kursu spłaty raty nie wyższego niż 5 zł to znaczy, że bank kupi na rynku opcję call z ceną wykonania 5 zł. Opcje call dają prawo kupić franki szwajcarskie po kursie 5 zł. Oczywiście na rzecz klientów, czyli tak naprawdę to klient kupi te opcje za pośrednictwem banku, ale nawet nie bezie o tym wiedział, bo w umowie będzie miał tylko napisane, że ma zagwarantowany maksymalny kurs franka na poziomie 5 zł – wyjaśnia Maliszewski.

Natomiast jeśli frank doszedłby do poziomu 5,33 zł, banki musiałyby te opcje kupić faktycznie za gotówkę.  - Ale banki nie mają takiej gotówki albo po prostu nie chcą jej wysupłać, więc wymyśliły taką transakcję spread call. Polega ona na tym, że za wystawienie opcji call na rynku z ceną wywołania 5,33 zł dostaną według moich szacunków około 40 groszy premii na każdym franku. Za kupno opcji z ceną wykonania 5 zł zapłacą ok. 48 groszy premii, czyli musiałyby dorzucić do tego interesu 8 groszy na każdym franku – tłumaczy analityk.

Ale nie zapominajmy, że klient jednocześnie podpisze zobowiązanie się do przewalutowani kredytu, jeśli frank spadnie do 3 zł. - Banki mogą więc jeszcze wystawić, i tak na pewno zrobią, opcję put z ceną wykonania 3 zł. Patrzyłem na cenę takich opcji na rynku ważnych średnio 5 lat, są one warte około 11 groszy – mówi Maliszewski.

Co to oznacza? Bank na tej operacji będzie miał z góry zagwarantowany zysk w wysokości 3 groszy na każdym franku. – To jest kolejne oskubanie tych, którzy mają mniejszą wiedzę o rynku. Banki oczywiście od razu będą zamykały te pozycje na rynku, to znaczy dla każdej pozycji bank szuka pozycji przeciwstawnej, więc zarobi na marży – tak Maliszewski tłumaczy strategię, jaką jego zdaniem przyjęły banki, proponując rozwiązania pomocowe dla klientów zadłużonych we frankach szwajcarskich.