Wszystko w rękach Greków

Wydarzeniem wywierającym największy wpływ na rynek walutowy w obecnym tygodniu jest niewątpliwie tocząca się batalia o przyszłość Grecji, której punktem kulminacyjnym będzie niedzielne referendum.

Przed samym głosowaniem 5 lipca nie będziemy już świadkami rozmów pomiędzy greckim rządem a przedstawicielami Troiki.

Niezależnie od tego, czy społeczeństwo greckie opowie się za czy przeciw przyjęciu nowych propozycji kredytodawców, wkroczymy w kolejny etap podwyższonej zmienności, a sytuacja nie stanie się bardziej klarowna. Bardzo ciekawie wyglądał początek tygodnia, po otworzeniu się rynku z luką na najważniejszej parze walutowej, na skutek ogłoszenia decyzji o przeprowadzeniu referendum, została ona domknięta z bardzo silnym momentum w dniu kolejnym. Po drugiej stronie oceanu widzieliśmy dane dobrze wpisujące się w obraz poprawiającej się koniunktury w Stanach Zjednoczonych, z wyjątkiem w postaci najważniejszego dla amerykańskiej waluty odczytu NFP, który wypadł niżej od konsensusu, szczególnie w obszarze płac. Silnie tracą waluty z bloku surowcowego, zwłaszcza dolar australijski na skutek bardzo silnego spadku cen rud żelaza. Niższe ceny ropy oraz przyrost wież wiertniczych (po raz pierwszy od grudnia) nie sprzyja również dolarowi kanadyjskiemu i koronie norweskiej. Zwiększona zmienność wraz z ogromnym ryzykiem związanym z Grecją powoduje odpływ kapitału z rynków wschodzących. W Turcji oraz Polsce, dodatkowym czynnikiem niesprzyjającym lirze oraz złotemu jest ryzyko polityczne.

EURPLN zdecydowanie podąża na północ, w szczytowym momencie kurs pokonał barierę 4.20. Omawiając obecny tydzień, należy zwrócić szczególną uwagę na ruch na parach ze szwedzką koroną, zwłaszcza na EURSEK. W szczytowym punkcie, umocnienie EURSEK sięgało 180 pipsów, a kurs po silnym wybiciu, stopniowo dryfuje w stronę 9,40. Stało się tak na skutek decyzji Riksbanku, który nieoczekiwanie ściął stopy o 10 pb. oraz rozszerzył program QE o 45 mld SEK. Poprawa danych z Japonii oraz status JPY jako "safe heaven" wpłynęły na umocnienie jena.

W piątek rynki w USA pracują krócej ze względu na jutrzejsze święto, zaplanowane publikacje danych zostały przesunięte bądź na wczoraj, bądź na poniedziałek. Z tego powodu zmienność na rynkach powinna być relatywnie mniejsza. Jednak jest to przysłowiowa cisza przed burzą. Jeśli Grecy powiedzą w niedzielę NIE, już w trakcie poniedziałkowej sesji azjatyckiej na rynkach zrobi się bardzo nerwowo.