Waluty rynków wschodzących rozdawały karty

Ostatnie dni charakteryzują się osłabieniem dolara, zwłaszcza do walut wschodzących. Rynek liczy, że Fed utrzyma stopy procentowe na niezmienionym poziomie poza rok 2015. W tym środowisku złoty jest nieco mocniejszy, a dodatkowo RPP starała się odciąć od sugestii o obniżeniu kosztu pieniądza.

Dyskusja o Fed nadal trwa

Publikacja odczytów z rynku pracy z zeszłego piątku, najpierw bardzo wyraźnie osłabiła dolara amerykańskiego, ale już pod koniec poniedziałkowej sesji nie było praktycznie śladu po tym ruchu. Wydawało się, że rynek odebrał odczyty z Departamentu Pracy jako jednorazowe wydarzenie.

Sytuacja na rynku dolara zaczęła się jednak zmieniać, gdy zobaczyliśmy odreagowanie na surowcach, w tym ropie naftowej. Najpierw było ono spowodowane obniżającą się liczbą odwiertów, a potem nowymi szacunkami Amerykańskiej Agencji ds. Informacji o Energii (EIA). Wynikało z nich, że globalny popyt na paliwa może być większy, niż wcześniej oczekiwano, a produkcja nieco mniejsza.

Dodatkowo EIA powątpiewa w możliwości utrzymania tempa wydobycia ropy przez Irak. Bagdad jeszcze rok temu produkował 3.2 miliona baryłek, a teraz jest to o milion baryłek więcej. Przy zapowiedziach mniejszych inwestycji, ten wzrost może zostać zredukowany. W Rezultacie EIA ocenia, że nadwyżka podaży nad popytem ropy naftowej może spaść z obserwowanych w tym roku 1,7 miliona baryłek dziennie, do 800 tys. w przyszłym.

W rezultacie spekulacje dotyczące rynku surowcowego, połączone z obawami o podwyżkę stóp procentowych USA, doprowadziły do silnego odbicia na walutach krajów eksportujących surowce. W ciągu kliku dni Malezyjski ringgit, Indonezyjska rupia czy rosyjski rubel zyskały od 7% do 9% w relacji do dolara.

Tego trendu nie przerwała również wczorajsza publikacja „minutes” z Rezerwy Federalnej. Mimo iż zapiski z ostatniego posiedzenia Fedu nadal sugerują podniesienie stóp procentowych w tym roku, to inwestorzy zwrócili uwagę na wiele odniesień do zagrożeń płynących z globalnej gospodarki. Ogólna siła dolara przez ostatni rok oraz spadające ceny surowców, utrzymują inflację wyraźnie poniżej celu, co jest jednym z powodów poważnej dyskusji na temat momentu zacieśnienia polityki pieniężnej.

W rezultacie utrata wartości dolara na rzecz walut rynków wschodzących, była jedną z głównych przyczyn aprecjacji EUR/USD powyżej 1.1350. Mała jest jednak szansa, by tak silne wzrosty podstawowej pary walutowej utrzymały się długo. Nieco lepsza kondycja światowej gospodarki, którą mogą sugerować wzrosty surowców, to tak naprawdę większa szansa na zacieśnienie monetarne w USA. Stąd, gdy pierwsza fala odreagowania na walutach rynków wschodzących się skończy, amerykańska waluta powinna odrabiać straty, a to prawdopodobnie ponownie zepchnie EUR/USD w środkowe rejony 1.12.

Odrabianie strat

Ostatnio krajowa waluta była pod presją czynników zewnętrznych w postaci gorszego sentymentu globalnego. Były to także kwestie lokalne, takie jak gorsze dane makroekonomiczne, czy ryzyko polityczne. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać już w pierwszej połowie bieżącego tygodnia.

Posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP) zmniejszyło szanse na cięcia stóp procentowych w 2016 roku, gdyż RPP nadal nie widzi większych zagrożeń dla rodzimej gospodarki. Z kolei ostatnie słabsze odczyty makro mają być przejściowe. W rezultacie EUR/PLN spadł w okolice 4.22, tuż po wtorkowej konferencji.

Z kolei wzmocnienie się walut rynków wschodzących, w połączeniu ze wzrostami na rozwiniętych rynkach kapitałowych, spowodowało dalszą aprecjację krajowej waluty. Wyraziła się ona jednak głównie w zejściu USD/PLN blisko poziomów 3.70.

Najbliższe dni na złotym powinny być nadal relatywnie pozytywne. EUR/PLN powinien utrzymać się w graniach 4.22. Jednak szansa na dalszą aprecjację złotego jest stosunkowo niewielka, gdyż wchodzimy w okres wyborczy. Tempo zakupów walut rynków wschodzących natomiast, prawdopodobnie się osłabi, co przestanie być czynnikiem napędzającym zakupy PLN.