Juncker: jeśli upadnie strefa Schengen, stracimy znacznie więcej

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaapelował o obronę strefy Schengen, która chwieje się z powodu zagrożenia terrorystycznego i fali migracji. - Jeśli upadnie Schengen, stracimy znacznie więcej - przestrzegł Juncker w Parlamencie Europejskim.

"Musimy zachować ducha Schengen" - powiedział szef KE w trakcie debaty europarlamentu w Strasburgu na temat zagrożenia terrorystycznego po zamachach w Paryżu z 13 listopada.

Juncker przyznał, że system Schengen nie jest doskonały. "Ale ci, którzy wierzą w Europę, w jej wartości, zasady i wolności, muszą tchnąć w Schengen nowe życie" - zapewnił.

"Jeśli duch Schengen nas opuści na zawsze, to stracimy znacznie więcej. Także wspólna waluta nie będzie mieć sensu, jeśli upadnie Schengen. To nie jest banalna koncepcja, ale jeden z filarów konstrukcji europejskiej" - podkreślił.

Zaapelował do krajów UE, by zrealizowały swoje obietnice mające na celu m.in. wzmocnienie granic zewnętrznych Unii, lepszą współpracę policji i służb wywiadu, by skuteczniej zwalczać terroryzm. Według Junckera bardziej skuteczne współdziałanie służb było celem krajów członkowskich już po zamachach w USA z 11 września 2001 r. "Ale od tamtego czasu nic nie zrobiono" - wskazał szef KE.

Dodał, że do końca roku Parlament Europejski i rządy muszą porozumieć się w sprawie utworzenia europejskiej bazy danych pasażerów (PNR), która - jego zdaniem - powinna objąć także pasażerów lotów wewnątrzunijnych. Negocjacje przeciągają się, bo eurodeputowani lewicowi i liberalni obawiają się, że system PNR może prowadzić do naruszeń prywatności obywateli UE.

Juncker ponownie przestrzegł przed utożsamianiem uchodźców z terrorystami. "Nie powinniśmy zrównywać uchodźców i imigrantów z terrorystami. Ci, którzy przeprowadzili ataki w Paryżu, są tymi samymi, którzy zmuszają nieszczęśliwych ludzi do ucieczki. Proszę ich nie mylić ze sobą" - powiedział.

W trakcie debaty także większość europosłów odrzucała łączenie problemów migracji i terroryzmu. "Uchodźcy są ofiarami terrorystów - powiedział szef frakcji centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber. Podkreślił, że "to nie islam jest problemem". W zamachach w Paryżu zginęli także muzułmanie - dodał.

Szef socjalistów w PE Gianni Pittella ocenił, że pojawiające się komentarze, iż "uchodźcy to terroryści są fatalne dla Europy". "Nie możemy pozwolić na to, by strach i stan wyjątkowy stał się naszą codziennością. Nie możemy wpaść w pułapkę, którą zastawili terroryści. Chcą nas podzielić i skłócić" - dodał. Opowiedział się za koalicją przeciw terroryzmowi z USA oraz z Rosją.

Brytyjski europoseł Syed Kamall, szef frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy PiS, wskazał, że większość ofiar Państwa Islamskiego to muzułmanie. "Niestety w tym szaleństwie jest metoda. Terroryści próbują zainspirować naśladowców do kolejnych ataków i zwerbować nowych zamachowców" - powiedział. "Atakując nasze miasta chcą sprowokować odwet, aby przekonać muzułmanów, że Zachód gardzi islamem" - powiedział Kamall, który sam jest muzułmaninem.

Polska europosłanka Anna Fotyga (PiS) oceniła, że sytuacja wymaga solidarności i ścisłej współpracy stolic unijnych. "Kwestionuję jednak konstruktywną rolę państw takich jak Rosja ze względu na ich agresywne zaangażowanie w sąsiedztwie i działania wobec własnego społeczeństwa" - powiedziała.

Szef liberałów w PE Guy Verhofstadt zaapelował z kolei o stworzenie wspólnych europejskich służb wywiadowczych. Przyznał, że większość państw obawia się dzielenia informacjami wywiadowczymi i ograniczenia swej suwerenności w tej dziedzinie. "Ale jeśli miałbym wybierać między suwerennością a bezpieczeństwem, to wybiorę bezpieczeństwo obywateli" - powiedział.

Liderka skrajnie prawicowego francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen opowiedziała się zaś za rozmontowaniem strefy Schengen i powrotem do narodowych granic. "Nie mamy zaufania do granic zewnętrznych UE, które są dziurawe. Trzeba wrócić do granic narodowych" - oświadczyła.