W Polsce stopy procentowe ciągle jednymi z najwyższych w UE

Stopy procentowe w Polsce należą do najwyższych w Unii Europejskiej. Nie zmieni tego prognozowana obniżka o 25 pkt. bazowych w marcu. Eksperci zachęcają RPP do cięcia stóp procentowych, przypominając, że oznacza to niższe koszty pożyczania pieniędzy, co mogłoby zachęcić biznes i gospodarstwa domowe do większej aktywności. Przeciwnicy przypominają, że obniżka stóp procentowych byłaby krokiem w kierunku niekonwencjonalnej polityki pieniężnej.

Według większości prognoz w środę RPP obniży stopy procentowe o 25 pkt. bazowych, co oznaczałoby, że stopa referencyjna NBP wyniosłaby 1,75 proc. w skali rocznej. Nawet po prognozowanej obniżce pieniądz w Polsce będzie więc jednym z najdroższych w Europie. Tymczasem w strefie euro stopa procentowa kredytu refinansowego w Europejskim Banku Centralnym wynosi 0,05 proc. W krajach skandynawskich - Szwecji i Danii - stopy są nawet ujemne. Niskie stopy procentowe utrzymuje też amerykański Fed i to od początku globalnego kryzysu, czyli końca 2008 r.

Centralne banki krajów UE obniżają stopy procentowe, bo ma to być recepta na pobudzenie wzrostu europejskiej gospodarki i walkę z deflacją. Niskie stopy procentowe to tańsze kredyty i w założeniu większa konsumpcja, która pobudza wzrost PKB.

Zgodnie z danymi opublikowanymi przez GUS w styczniu br. deflacja w Polsce wyniosła 1,3 proc. Dlatego - zdaniem ekonomistów - ważna dla polskiej gospodarki będzie planowana na 4 marca decyzja Rady Polityki Pieniężnej dotycząca poziomu stóp procentowych. Większość ankietowanych przez PAP ekonomistów spodziewa się ich obniżki o 25 pkt. bazowych - uważa tak 16 z 22 z nich. Czterech jest zdania, że będzie to redukcja o 50 pkt. bazowych, a dwóch przewiduje, że RPP pozostawi stopy procentowe bez zmian.

Zdaniem Rafała Antczaka z Deloitte, rada może na najbliższym posiedzeniu obniżyć stopy o 50 pkt. bazowych. Ekspert uważa, że wyższe stopy procentowe w Polsce niż w strefie euro obrazują korzyści, jakie dla krajów przynosi posiadanie wspólnej europejskiej waluty.

"W przypadku bycia poza strefą koszty pożyczania pieniędzy są wyższe, a dodatkowo dochodzi ryzyko kursowe. Jestem zwolennikiem wejścia Polski do strefy euro od dłuższego czasu, z uwagi na coraz większe ryzyka zewnętrzne. Wszystkie kraje małe i średnie nie mają wewnętrznych instrumentów, żeby przeciwdziałać tym ryzykom. Bawienie się stopami procentowymi czy kursem walutowym danego kraju przez inwestorów zagranicznych jest dla gospodarki kosztem, a nie korzyścią" - powiedział PAP.

Dodał, że byłoby korzystne, gdyby stopy procentowe w Polsce były niższe niż w strefie euro, a kurs walutowy złotego byłby stabilniejszy od waluty euro czy innych walut. Wskazał, że kraje skandynawskie mają niższe stopy procentowe, gdyż mają lepiej prowadzoną politykę fiskalną.

Antczak podkreślił, że dla Polski niższe stopy oznaczałyby niższe koszty pożyczania pieniędzy, co może zachęcić do większej aktywności polskich przedsiębiorców i gospodarstwa domowe. "Jeśli będziemy mieli wyższy wzrost gospodarczy poprzez niższe stopy, to będziemy mieli presję na wzrost cen, a nie ich spadek. Stopy procentowe w Polsce już jakiś czas temu powinny zostać obniżone, bo było widać, że mamy do czynienia z niską inflacją" - stwierdził.

Podobną opinię wyraził główny ekonomista mBanku Ernest Pytlarczyk. Jest on zdania, że stopy procentowe należy równać do poziomu EBC. "Niska inflacja, czy wręcz deflacja jest tematem globalnym, o charakterze strukturalnym. Nie tylko nasza gospodarka funkcjonuje przy niskiej, czy ujemnej dynamice cen. Oceniam, że mamy dużą przestrzeń do cięcia stóp - Polska cieszy się dużą wiarygodnością kredytową, nie ma też ryzyka ucieczki kapitału zagranicznego. Mamy podobny cykl gospodarczy co strefa euro, a także podobną trajektorię inflacji. To pozwala nam myśleć o zrównaniu poziomu stóp w okolice »europejskiego« poziomu" - powiedział PAP ekonomista mBanku.

Zwolennikiem cięcia stóp jest także główny ekonomista MF Ludwik Kotecki. Uważa on, że będą kolejne obniżki stóp NBP, co pomoże gospodarce. "Problemem jest oczywiście deflacja. Ona jest w dużej mierze spowodowana czynnikami podażowymi. Natomiast myślę, że trzeba sobie spróbować z nią poradzić. Ale to nie jest rola rządu, ale RPP" - mówił pod koniec lutego na seminarium INE PAN. "Jakbym miał zakładać, to myślę, że czekają nas kolejne obniżki stóp. Co tylko pomoże gospodarce" - dodał.

Wśród ekspertów pojawiają się jednak także głosy, że RPP nie powinna zmieniać poziomu stóp. "Uważam, że co do zasady nie powinniśmy dalej obniżać stóp procentowych. Procesy deflacyjne, choć powszechne i już uporczywe, mają charakter wyłącznie globalny. Kształtują się pod wpływem czynników zewnętrznych. O tym, co się dzieje obecnie z cenami, decydują w głównej mierze importerzy ropy naftowej. Poziom naszej stopy procentowej nic w tym zakresie nie zmieni, a będziemy zmierzać w kierunku niekonwencjonalnej polityki pieniężnej" - mówiła PAP w połowie lutego członkini RPP Elżbieta Chojna-Duch.

Stopa referencyjna NBP wynosi obecnie 2,00 proc. w skali rocznej, stopa lombardowa 3,00 proc., stopa depozytowa 1,00 proc., a stopa redyskonta weksli 2,25 proc. Polskie stopy procentowe są obecnie na najniższym poziomie w historii. Ostatnia obniżka miała miejsce w październiku ub.r.