Fikcyjna panna młoda

\

- Dwa lata temu wzięłam fikcyjny ślub. Kompletnie tego nie żałuję – opowiada z uśmiechem Hania, która pracuje w dużej korporacji. – Kiedy usłyszałam od koleżanki o firmie, która organizuje takie rzeczy, pomyślałam „czemu nie?” i namówiłam swojego chłopaka. Nie mamy dużej rodziny, ja wychowałam się w domu dziecka, rodzice Zbyszka zginęli kilka lat temu w wypadku. Chodziło nam o jego babcię - urocza kobieta, ale nie umiała się pogodzić z tym, że mieszkamy ze sobą bez ślubu. Za każdym razem, gdy nas odwiedzała, płakała i biadoliła. Było to nie do zniesienia, ale ona nie wie, że ja jestem już po rozwodzie... Po prostu nie chcę brać ślubu kolejny raz, a Zbyszek to rozumie. Wzięliśmy więc fikcyjny ślub i teraz wszyscy będziemy żyć długo i szczęśliwie – opowiada Hania.

Hania i Zbyszek są ze sobą już prawie 8 lat, a od dwóch są „małżeństwem”. Ani jedno z nich tego nie potrzebowało, jednak postanowili odegrać przedstawienie ślubne, aby zadowolić swoich najbliższych. O firmie, która im zorganizuje „ślub”, Hania dowiedziała się od znajomej – zazwyczaj oferty, które balansują na krawędzi legalności roznoszą się pocztą pantoflową. Na początku „młodzi” nie wierzyli, że to się uda, a jednak spróbowali.

- Wszystko wyglądało tak prawdziwie, że sama przez chwilę w to uwierzyłam. Przez moment bałam się, że Zbyszek załatwił jednak prawdziwy ślub! Zgodnie z naszym zamówieniem pojawiła się kapela, młoda dziewczyna grała na skrzypcach. Gdybym nie znała prawdy, nie domyśliłabym się w życiu, że facet udzielający nam ślubu nie jest urzędnikiem, tylko aktorem. Babcia co prawda krzywiła się, że „bierzemy” tylko cywilny, że nie w urzędzie czy kościele, a w ogrodzie. Ale najważniejsze, że wszystko się udało – mówi Hania.

Ślubna nisza

Jeśli ludzie nie wiedzą, że czegoś potrzebują, trzeba im to uświadomić. Nie inaczej jest z biznesem związanym z zawieraniem małżeństw.

W Stanach Zjednoczonych firmy zajmujące się przedstawieniami weselnymi przędą bardzo dobrze, w Polsce taki pomysł na biznes dopiero zaczyna dojrzewać. Nasz kraj jest wciąż bardzo konserwatywny i dla wielu rodzin nie do wyobrażenia jest życie „na kocią łapę”. Starsze pokolenia wymagają od młodych ślubu i wesela, młodzi natomiast wolą wolne związki. Dziś to już nie problem. Oferta firmy, którą można znaleźć w internecie, jest w dużej mierze oparta na amerykańskich wzorcach.