Energetyczna niezależność dopłynie gazowcem

Terminal LNG wzmacnia energetyczną niezależność Polski – ocenili uczestnicy debaty o bezpieczeństwie energetycznym Polski zorganizowanej w redakcji „Faktu”. Zgromadziła ona ekspertów rynku energetycznego oraz przedstawicieli najważniejszych spółek działających w tej branży. – Nigdy jeszcze nie było tak, żebyśmy mogli praktycznie cały potrzebny gaz kupić poza rynkiem rosyjskim  - podkreślił Jan Chadam, prezes Gaz-Systemu i Polskiego LNG.

Niezależność paliwowa

Zdaniem uczestników debaty, budowa terminalu LNG w Świnoujściu zwanego popularnie gazoportem jest kolejną inwestycją wzmacniającą bezpieczeństwo Polski pod względem dostaw błękitnego paliwa. Za jego sprawą drogą morską może do nas trafiać początkowo 5 mld, a po rozbudowie – nawet 7,5 mld metrów sześciennych gazu. To połowa rocznego zapotrzebowania. Energetyczne bezpieczeństwo poprawiają także nowe gazociągi, interkonektory, wirtualny i fizyczny rewers na gazociągu jamalskim oraz podziemne magazyny i własne wydobycie surowca.

- Jeszcze w 2010 roku byliśmy kompletnie uzależnieni  od dostaw z Rosji. Natomiast w styczniu bieżącego roku po raz pierwszy więcej gazu sprowadzaliśmy z kierunku zachodniego niż wschodniego – przypomniał Jan Chadam. Jak podkreślił, za sprawą terminalu LNG będziemy mieć dodatkowo dostęp do rynku globalnego i możliwość sprowadzania surowca drogą morską.

Zdaniem Pawła Nierady z Instytutu Sobieskiego, tak naprawdę nie chodzi o to, by nie kupować wcale rosyjskiego gazu. – Niezdrowa jest sytuacja sprzed czterech czy pięciu lat, kiedy Gazprom był monopolistą na rynku – podkreśla.  – Jak każdy monopolista rosyjski koncern wykorzystywał swoją pozycję i trudno się temu dziwić. Teraz warunki dla odbiorców będą się poprawiać - przekonywał.

Ceny gazu wzrosną?

W opinii wiceprezesa PGNiG Waldemara Wójcika, efekt uruchomienia gazoportu będzie widoczny za kilka lat. Już teraz jednak  spadek cen surowców na rynkach światowych pozwala negocjować z Gazpromem korzystniejsze warunki kontraktu.  – PGNiG wprawdzie jest w arbitrażu z Gazpromem, ale jednocześnie cały czas prowadzimy rozmowy i mam nadzieję, że w niedługim czasie dojdziemy do porozumienia – powiedział wiceprezes PGNiG.

Paweł Nierada - Instytut Sobieskiego (z lewej), Waldemar Wójcik -   wiceprezes Zarządu PGNiG SA (z prawej)
Foto: Fakt24 Paweł Nierada - Instytut Sobieskiego (z lewej), Waldemar Wójcik - wiceprezes Zarządu PGNiG SA (z prawej)

Spółki PGNiG i Gaz-System razem złożyły projekt socjalizacji kosztów terminala do Urzędu Regulacji Energetyki. Projekt ten zakłada rozłożenie kosztów użytkowania gazoportu w taki sposób, by każdy jego użytkownik wziął na siebie ich część, a nie - jak jest to w tej chwili – tylko PGNiG. Podobne rozwiązanie zastosowano wcześniej w przypadku sektora energii elektrycznej, a także gazoportu w litewskiej Kłajpedzie.

- Nasze rachunki za gaz składają się z dwóch części. Jedną kwestią jest cena paliwa, a druga – opłaty infrastrukturalne. Cały wysiłek w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego w zakresie dostaw gazu ziemnego, wiąże się z ogromnymi nakładami, na które pieniądze muszą się znaleźć. Tylko skąd je wziąć? Czy mają pochodzić z zysków przedsiębiorstw, czy wszyscy będziemy do tego dopłacać? To pytanie do URE  – przypomniał Paweł Nierada.

Fiasko łupkowej rewolucji

Uczestnicy debaty odnieśli się także do perspektyw dla wydobycia gazu łupkowego w Polsce. – Rewolucji nie będzie – przyznał dr Jan Winter z Instytutu Studiów Energetycznych. - Potrzeba co najmniej tysiąca odwiertów, żeby określić tzw. udokumentowane zasoby,  a mamy ich jedynie 72 – przypomniał. Zdaniem eksperta, alternatywą dla łupkowej rewolucji w Polsce może być tight gas (gaz zamknięty), jednak jest to perspektywa co najmniej kilkunastoletnia.

dr Łukasz Tolak - Collegium Civitas (z lewej), dr Jan Winter - Instytut Studiów Energetycznych (z prawej)
Foto: Fakt24 dr Łukasz Tolak - Collegium Civitas (z lewej), dr Jan Winter - Instytut Studiów Energetycznych (z prawej)

W opinii dra Łukasza Tolaka z Collegium Civitas, gaz łupkowy może jeszcze „namieszać” na świecie.  – Jego wydobycie dodatkowo obniża cena gazu na rynkach – zauważył. – Dodatkowo, w krajach takich jak Chiny złoża są bardzo interesujące, a to dodatkowo osłabi pozycję Rosji jako  głównego dostawcy tego surowca  - ocenił.

Nord Stream mniej straszny

Zagrożeniem dla gazowego bezpieczeństwa Polski nie jest natomiast planowana budowa Nord Stream 2. – Ta inwestycja jest dla Europy korzystna, bo zabezpiecza dostawy gazu z Rosji na wypadek kłopotów na Ukrainie. My sami podjęliśmy decyzję, żeby z tego bezpośrednio nie korzystać  – przypomniał dr Jan Winter.

- Przed wszystkim powinniśmy zabiegać o wspólny europejski rynek gazu. Wówczas żaden nowy gazociąg nie będzie zagrożeniem. Niebezpieczeństwem jest natomiast izolacja państw – ocenił Jan Chadam.

Terminal LNG w Świnoujściu to jedna z największych w tej części Europy inwestycji infrastrukturalnych. Według pierwotnych planów miał być oddany do użytku w połowie 2014 roku. Na podstawie podpisanego we wrześniu aneksu w z głównym wykonawcą - budowa gazoportu ma zakończyć się w tym roku. Jeszcze w 2015 roku do Świnoujścia dotrze też pierwszy transport gazu z Kataru.

Budowa terminalu LNG jest jednym z kluczowych, obok nowych gazociągów i interkonektorów (z Czechami, Słowacją i Litwą), elementów bezpieczeństwa energetycznego Polski.

dp