Wall Street: świąt nie będzie

Wystawne świąteczne bankiety to już przeszłość na Wall Street. W kryzysowym roku nadeszły też kryzysowe święta – większość firm zrezygnowała z kosztujących fortunę i kłujących w oczy choinkowych imprez dla pracowników.

Trzy lata po kryzysie finansowym Grinch wciąż straszy na Wall Street. W epoce przed krachem wielkie banki słynęły z urządzania ekstrawaganckich świątecznych przyjęć. Goldman Sachs wynajmował wielkie sale i organizował w nich gale, na których występowali artyści tacy jak Harry Connick Jr. i Bette Midler. W 2007 roku pracownicy Morgan Stanley bawili się na kilku piętrach popularnego wówczas klubu nocnego Lotus na Manhattanie.

Obecnie jednak, w obliczu masowych zwolnień, spadających zysków i niesłabnącego oburzenia opinii publicznej, największe amerykańskie banki odwołują swoje firmowe uroczystości, bądź organizują je po kryjomu we własnych siedzibach, by uniknąć dużych kosztów oraz krytyki.

Goldman Sachs i Morgan Stanley już czwarty rok z rzędu zrezygnowały z oficjalnych świątecznych przyjęć. Podobną decyzję podjęły oddziały bankowości inwestycyjnej JPMorgan Chase, Citigroup oraz Bank of America. Pracownicy tych pięciu instytucji mogą jednak organizować nieformalne uroczystości na własny koszt.

Europejskie firmy, które mocno ucierpiały na skutek kryzysu długu publicznego, również oszczędzają na świętach. Royal Bank of Scotland, częściowo należący nadal do brytyjskiego rządu, pozwolił wprawdzie szefom niektórych placówek na dofinansowanie pracowniczych przyjęć z firmowych funduszy, ale nie mogło ono przekroczyć 10 funtów na osobę. Rzeczniczka banku podkreśla, że pracownicy amerykańskich oddziałów musieli w tym roku sami zapłacić za swoje imprezy.

Korporacyjne przyjęcia świąteczne są coraz mniej powszechne. W tym roku urządza je tylko 74 procent firm, w porównaniu z 95 procentami w 2006 roku, jak wynika z badań agencji konsultingowej Amrop Battalia Winston, które uwzględniły 120 przedsiębiorstw.

Spadek popularności sponsorowanych przez firmy imprez świątecznych dał się we znaki właścicielom barów, restauracji i klubów, w których organizowano przyjęcia. Rachunki za owe bankiety wynosiły nieraz setki tysięcy dolarów. Steven Greenberg, właściciel 230 Fifth, ekskluzywnego klubu na dachu budynku na Manhattanie, szacuje, że nocne życie Wall Street przynosiło mu około 20 procent dochodów. Dziś bankowych rautów w 230 Fifth ”już nie ma, koniec kropka”, przyznaje Greenberg, choć dodaje, że lukę tę wypełnili zagraniczni turyści. - Firmy nie chcą, by prasa donosiła o wielkich świątecznych przyjęciach w czasie, gdy zwalniają mnóstwo ludzi - wskazuje.

Goldman, Morgan Stanley, Bank of America, JPMorgan i Citigroup solidarnie odmówiły komentarza.

Duże amerykańskie firmy oszczędzają na świątecznych przyjęciach, pałeczkę za to przejmują grupy prywatnego kapitału, fundusze hedgingowe oraz inne instytucje, które prowadzą nieco mniej upublicznioną działalność.

Dobrze poinformowani twierdzą, że Bridgewater Associates, potężny fundusz hedgingowy z siedzibą w Westport w stanie Connecticut, wynajął na bożonarodzeniowy bankiet halę Webster Bank Arena w pobliskim Bridgeport, która liczy aż 10 tysięcy miejsc. Royal Bank of Canada zorganizował zaś przyjęcie dla swego nowojorskiego oddziału w luksusowym lokum mieszczącym 2000 gości.

Pion bankowości inwestycyjnej Credit Suisse świętował w Bar Basque należącym do restauratora Jeffreya Chodorowa. Bank zapłacił za drinki i jedzenie, w tym kanapki z kurczakiem i parmezanem oraz smażone oliwki. Mimo to uroczystość owa ”była niczym w porównaniu z zeszłoroczną”, twierdzi jeden z gości zaproszonych na przyjęcie Credit Suisse, który prosił o zachowanie anonimowości.

Pracownicy banków, które nie organizują oficjalnych przyjęć, muszą radzić sobie sami.

Jedna z wtajemniczonych osób opowiada, że grupa pracowników Morgan Stanley urządziła w jednym z barów na Upper East Side nieoficjalną świąteczną imprezę tematyczną z motywem przewodnim ”Brzydkie swetry”. Niektórzy koledzy z ich firmy bawili się za to w Dream, hotelu z barem na dachu w Midtown na Manhattanie. Część pracowników RBS zorganizowała z kolei nieformalne przyjęcie w Powerhouse Lounge w Jersey City.

Inne instytucje nagłaśniają swoje charytatywne projekty okołoświąteczne, by pochwalić się dobrymi uczynkami. Blackstone Group, firma kapitałowa założona przez Stephena A. Schwarzmana, która uczciła rok temu swoje 25 urodziny wielką galą w Metropolitan Museum of Art, w tym roku zorganizowała w hotelu Waldorf Astoria kameralne przyjęcie świąteczne połączone ze zbiórką odzieży, jak donosi jeden z gości.

Zdaniem ekspertów tego typu inicjatywy podnoszą morale pracowników w równym stopniu co tradycyjne świąteczne imprezy, a przy tym nie zagrażają reputacji firmy. - W obecnej sytuacji wystawne, drogie kawiorowe rauty mijają się z celem, za to skromniejsze przyjęcia są bardziej na miejscu - podkreśla Alison Brod, prowadząca nowojorską agencję PR. - Trochę smutno jest w ogóle nie świętować.

Autor: Kevin Roose