Decyzje o dywidendzie w energetyce niezależne od jej zaangażowania w górnictwo

Decyzje o tym, czy spółki energetyczne wypłacą akcjonariuszom dywidendę za ubiegły rok, będą zależały od ich sytuacji finansowej i planów inwestycyjnych, a nie od tego, czy zaangażowały się w górnictwo – zapewnił w czwartek wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.

"Wszystkie spółki energetyczne, nawet te, które nie wejdą w górnictwo, będą oceniane poprzez pryzmat standingu finansowego i poprzez plany inwestycji" – powiedział wiceminister podczas spotkania prasowego w Katowicach.

Tobiszowski był pytany o sprawę dywidendy w kontekście niedawnych deklaracji spółek PGE, Energa i PGNiG Termika, które zadeklarowały zaangażowanie się w Polską Grupę Górniczą – podmiot, który z początkiem maja ma przejąć kopalnie i zakłady zadłużonej Kompanii Węglowej. Inwestorzy, po spełnieniu określonych warunków, gotowi są wnieść do PGG w sumie 1,5 mld zł.

Wiceszef resortu energii, który od środy jest także pełnomocnikiem rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, ocenił, że inwestorzy z sektora energetycznego – jak mówił – "widzą sens zaangażowania się w sektor węgla kamiennego i widzą potrzebę surowca, który jest w Polsce, ale chcą, żeby to było inaczej zorganizowane i żeby się spinało biznesowo".

"Kiedy to spina się biznesowo, dla akcjonariuszy jest to odpowiedź, że nie będą tracić na tym, że mają akcje - może się wygenerować zysk i może być dywidenda. Natomiast w energetyce może się okazać, iż podejmiemy decyzję, że nie będzie dywidendy, ale nie dlatego, że ktoś się zaangażował w górnictwo" – powiedział wiceminister.

"Chcę to mocno podkreślić, żeby nie kreować zjawiska: nie będzie dywidendy, bo weszli w górnictwo. Rozstrzygną to inwestycje w energetyce, nie te w górnictwie" – zaznaczył Tobiszowski, podkreślając merytoryczny charakter rozmów z przyszłymi inwestorami PGG.

Pytany, czy obecne przekształcenia w energetyce, związane m.in. z jej możliwym zaangażowaniem w sektor górniczy, mogą docelowo wiązać się także z połączeniami kapitałowymi między czterema dużymi polskimi grupami energetycznymi z udziałem Skarbu Państwa (PGE, Tauron, Energa i Enea), wiceminister przyznał, że docelowo takie działania "są możliwe".

Poinformował, że obecnie, równolegle z realizacją programu naprawczego dla górnictwa węgla kamiennego, trwają prace nad założeniami strategii dla węgla brunatnego.

"To będzie jeden z elementów tego, nad czym chcemy w tym roku w Ministerstwie Energii bardzo mocno pracować. Stąd przyspieszyliśmy przejęcie (pod nadzór ME - PAP) spółek energetycznych, żebyśmy wspólnie z managementem tych spółek jak najszybciej wypracowali ów miks, który musi wykreować nam to, jakie powinny pojawić się inwestycje w poszczególnych obszarach" - powiedział Tobiszowski, wskazując na potrzeby energetyki opartej na węglu kamiennym, brunatnym oraz źródłach odnawialnych.

"To dopiero pokaże nam, czy pewne decyzje właścicielskie o koncentracji mają sens. Ale ważne jest też, jak one będą postrzegane w Unii Europejskiej. Stąd jesteśmy bardzo ostrożni, jeśli chodzi o wypowiedzi na wyrost lub takie, które byłyby być źle odczytane" - dodał wiceminister, przypominając, że grupy energetyczne notowane są na giełdzie, dlatego informacje dotyczące ich przyszłości są wrażliwe.

"Na pewno, z punktu widzenia racjonalności, temat tego, jak będzie zorganizowany rynek energetyczny, musi być w ministerstwie zrobiony" - uważa wiceminister, według którego prace analityczne musiałyby też uwzględniać np. przyszłość Elektrowni Rybnik (wobec deklaracji wycofania się koncernu EDF) czy elektrociepłowni. Punktem wyjścia ma być jednak bilans rynkowy, służący stworzeniu nowej strategii energetycznej.

"Na tę chwilę nie, ale w przyszłości nie wykluczamy" - podsumował kwestię potencjalnej konsolidacji grup energetycznych Tobiszowski, podkreślając, że konieczne są prace analityczne w tym zakresie.