Wielki short

Chińskie parkiety pierwsze zaczęły nurkowanie. Było na tyle poważne, że chińskie władze (w tym Ludowy Bank Chin) podjęły się szeregu działań mających na celu zahamowanie paniki na giełdach w Państwie Środka. Niewiele to pomogło, gdyż wyprzedaż akcji trwa nadal i od szczytu z czerwca akcje potaniały o ponad 30%, co obrazowo można przedstawić jako zmniejszenie kapitalizacji chińskich giełd o wielkość rocznego PKB Brazylii.

Wobec greckiej nerwówki i miksera emocji włączanego i wyłączanego doniesieniami z Twittera akcje w Europie Zachodniej również poddają się presji spadkowej i po raz kolejny notują ponad 1,5% spadki. Wcale nieodmienny obraz możemy zobaczyć także na amerykańskim Wall Street, gdzie niemrawe wzrosty a następnie konsolidacja przerodziły się w poważne naruszenie trendu wzrostowego z poprzedniego roku.

Rynek giełdowy jest ściśle powiązany z rynkiem stopy procentowej. Spadające rentowności papierów skarbowych nie tylko obrazują transfer kapitału z akcji do obligacji, ale także trafnie wskazują jak bardzo na rynku wzrosła awersja do ryzyka. Wisienką na torcie pozostaje odpływ kapitału z rynków rozwijających się oraz deprecjacja tamtejszych walut z królem dolarem w tle.

Wszystkie te ruchy przypominają w pewnym sensie niektóre dni na rynkach finansowych z czasów ostatniego kryzysu finansowego lat 2008-2009. Na razie nie ma potrzeby by jednoznacznie określać nowe, niepokojące trendy na rynku, ale zdecydowanie warta uwagi jest obserwacja, że rynki nie zachowują się jakby była obecnie oczekiwana rewelacyjna koniunktura.